Zapraszam na mojego drugiego bloga! KLIKNIJ MNIE !
ROZDZIAŁ XXIII
Obudziłam się wcześnie jak na mnie, ponieważ o 07.11. Wstałam i udałam się do toalety. Opłukałam twarz wodą. Weszłam do garderoby i zaczęłam wybierać ubrania. Po dłuższym zastanowieniu ubrałam to:
Poszłam do łazienki, uczesałam włosy i wyprostowałam prostownicą. Postanowiłam dziś umalować
się mocno i wyraziście. Zrobiłam grubą kreskę eyelinerem. Mogę sobie w końcu na to pozwolić.
Wyszło fajnie. Zeszłam na dół, bo mój brzuch dawał już znaki o swoim istnieniu. Alberta jeszcze nie było. Postanowiłam zrobić gofry dla niego i dla mnie. Takie z syropem i bitą śmietaną. Zaczęłam powoli otwierać szafki w poszukiwaniu składników. Już przyszykowałam prawie wszytko ,kiedy ktoś zapukał do drzwi. Podeszłam i otworzyłam. Moim oczom ukazał się Alan. Wszedł bez żadnego zaproszenia.
- Hej mała. Jak tu fajnie pachnie. Co mi smażysz? - zaczął mnie wypytywać.
- No hej. Robię gofry dla mnie i Alberta. - uśmiechnęłam się.
- Oj, to dla mnie już nie zrobisz? - zrobił oczy porzuconego szczeniaczka.
- Dobra.- westchnęłam. On powiedział tylko krótkie "Yeah" I usiadł na kanapie. Puścił jakąś głupią piosenkę. Zaczął tańczyć i śpiewać. Wyglądał jak paralityk. Wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem. Po chwili na dół zszedł Albert. Był w samych bokserkach. Jego włosy sterczały na różne strony. Znowu zaczęłam się śmiać. On spojrzał najpierw na mnie potem na Alana. Przyłączył się do zabawy. Położył jedną rękę na mojej tali a drugą objął moją dłoń. Zaczął tańczyć taniec wolny. Ja tylko się chichrałam. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Albert poszedł otworzyć, a ja wariowałam z Alanem. Po chwili w salonie ukazał się wściekły Harry. Chwycił mnie za nadgarstek i wyprowadził przed dom.
- Puść mnie to boli!- wrzasnęłam na niego przed domem.
- Gdybyś nic nie zrobiła nic by nie bolało.- ścisnął mój nadgarstek.
- Harry to nie tak jak myślisz.- łzy leciały mi po policzkach. Nagle w drzwiach ukazali się Albert i Alan (oboje ubrani). Odciągnęli ode mnie Harrego. Wypchnęli go za bramę, a mnie zaprowadzili do domu. Usiadłam na kanapie i zaczęłam płakać. Chłopacy przynieśli mi chusteczki i cały czas pocieszali. Żartowali sobie i śmiali się. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Otworzył je Albert. Chwile z kimś rozmawiał. Po czym w salonie znowu stał Harry. Alan już chciał się na niego rzucić. Wtedy Albert popchnął go na taras. Wiedziałam, że obserwują nas przez szklaną szybę. Zbliżył się do mnie. Wyszeptał mi do ucha cichutkie "przepraszam" i przytulił. Chciał pocałować, lecz ja nadstawiłam policzek.Spojrzałam mu w oczy, były prawie szklane. Pierwszy raz chciał płakać. Wtedy go pocałowałam. Za bardzo go kocham, żeby go zostawić.
- Wybaczasz mi? Po tym co zrobiłem nie zasługuje... - chciał mówić dalej, ale uciszyłam go kolejnym pocałunkiem.
- Okej, wybaczyłaś. Bierzemy ekipę i jedziemy nad morze pakuj się.- zrobiłam jak mi kazał. Poleciałam na górę i wrzuciłam rzeczy do walizki. Przebrałam się w coś cieplejszego, bo zauważyłam że pada i zeszłam na dół.
Harry rozmawiał o czymś z Albertem, a Alan siedział oburzony oglądając telewizje. Pożegnałam się z chłopakami i poszłam do samochodu z Hazzą. Jechaliśmy trochę długo. Spałam po drodze, czytałam książke i słuchałam muzyki. Dojechaliśmy. Wysiadłam i rozejrzałam się dookoła. Ładne drewniane domki, a obok prywatna plaża. Nagle zza domków wynurzyli się chłopcy i Sandra. Od razu podleciałam do przyjaciółki. Rozpakowaliśmy się i była 20. Wyjęliśmy piwa z lodówki, chłopacy rozpalili ognisko. Niall wziął gitare, a ja z Sandrą kiełbasy do pieczenia. Niall zaczął grać i wszyscy chłopcy śpiewali. Ja i Sandra nie mogłyśmy wytrzymać ze śmiechu. Po jakiejś godzinie wszyscy byliśmy pijani. Zaczeliśmy się zbierać. Ja nie wiedzieć czemu poszłam jeszcze na spacer. Było już strasznie ciemno. Idąc po plaży nagle straciłam orientacje. Chyba dostałam czymś w głowe....
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM. Nie było mnie wiem. Musiałam zająć się szkołą. Mam same trójki i brak natchnienia. PRZEEEEEPRASZAM. Postaram się dodawać teraz częściej rozdziały. Sorrry ;/
- Hej mała. Jak tu fajnie pachnie. Co mi smażysz? - zaczął mnie wypytywać.
- No hej. Robię gofry dla mnie i Alberta. - uśmiechnęłam się.
- Oj, to dla mnie już nie zrobisz? - zrobił oczy porzuconego szczeniaczka.
- Dobra.- westchnęłam. On powiedział tylko krótkie "Yeah" I usiadł na kanapie. Puścił jakąś głupią piosenkę. Zaczął tańczyć i śpiewać. Wyglądał jak paralityk. Wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem. Po chwili na dół zszedł Albert. Był w samych bokserkach. Jego włosy sterczały na różne strony. Znowu zaczęłam się śmiać. On spojrzał najpierw na mnie potem na Alana. Przyłączył się do zabawy. Położył jedną rękę na mojej tali a drugą objął moją dłoń. Zaczął tańczyć taniec wolny. Ja tylko się chichrałam. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Albert poszedł otworzyć, a ja wariowałam z Alanem. Po chwili w salonie ukazał się wściekły Harry. Chwycił mnie za nadgarstek i wyprowadził przed dom.
- Puść mnie to boli!- wrzasnęłam na niego przed domem.
- Gdybyś nic nie zrobiła nic by nie bolało.- ścisnął mój nadgarstek.
- Harry to nie tak jak myślisz.- łzy leciały mi po policzkach. Nagle w drzwiach ukazali się Albert i Alan (oboje ubrani). Odciągnęli ode mnie Harrego. Wypchnęli go za bramę, a mnie zaprowadzili do domu. Usiadłam na kanapie i zaczęłam płakać. Chłopacy przynieśli mi chusteczki i cały czas pocieszali. Żartowali sobie i śmiali się. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Otworzył je Albert. Chwile z kimś rozmawiał. Po czym w salonie znowu stał Harry. Alan już chciał się na niego rzucić. Wtedy Albert popchnął go na taras. Wiedziałam, że obserwują nas przez szklaną szybę. Zbliżył się do mnie. Wyszeptał mi do ucha cichutkie "przepraszam" i przytulił. Chciał pocałować, lecz ja nadstawiłam policzek.Spojrzałam mu w oczy, były prawie szklane. Pierwszy raz chciał płakać. Wtedy go pocałowałam. Za bardzo go kocham, żeby go zostawić.
- Wybaczasz mi? Po tym co zrobiłem nie zasługuje... - chciał mówić dalej, ale uciszyłam go kolejnym pocałunkiem.
- Okej, wybaczyłaś. Bierzemy ekipę i jedziemy nad morze pakuj się.- zrobiłam jak mi kazał. Poleciałam na górę i wrzuciłam rzeczy do walizki. Przebrałam się w coś cieplejszego, bo zauważyłam że pada i zeszłam na dół.
Harry rozmawiał o czymś z Albertem, a Alan siedział oburzony oglądając telewizje. Pożegnałam się z chłopakami i poszłam do samochodu z Hazzą. Jechaliśmy trochę długo. Spałam po drodze, czytałam książke i słuchałam muzyki. Dojechaliśmy. Wysiadłam i rozejrzałam się dookoła. Ładne drewniane domki, a obok prywatna plaża. Nagle zza domków wynurzyli się chłopcy i Sandra. Od razu podleciałam do przyjaciółki. Rozpakowaliśmy się i była 20. Wyjęliśmy piwa z lodówki, chłopacy rozpalili ognisko. Niall wziął gitare, a ja z Sandrą kiełbasy do pieczenia. Niall zaczął grać i wszyscy chłopcy śpiewali. Ja i Sandra nie mogłyśmy wytrzymać ze śmiechu. Po jakiejś godzinie wszyscy byliśmy pijani. Zaczeliśmy się zbierać. Ja nie wiedzieć czemu poszłam jeszcze na spacer. Było już strasznie ciemno. Idąc po plaży nagle straciłam orientacje. Chyba dostałam czymś w głowe....
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM. Nie było mnie wiem. Musiałam zająć się szkołą. Mam same trójki i brak natchnienia. PRZEEEEEPRASZAM. Postaram się dodawać teraz częściej rozdziały. Sorrry ;/