niedziela, 10 listopada 2013

ROZDZIAŁ XXIV

 ROZDZIAŁ XXIV


Ja nie wiedzieć czemu poszłam jeszcze na spacer. Było już strasznie ciemno. Idąc po plaży nagle straciłam orientacje. Chyba dostałam czymś w głowę. Upadłam na ziemie. Straciłam przytomność na jakieś 8 godzin, bo jak się obudziłam było jasno. Leżałam na piasku nad jeziorem. Byłam cała zamarznięta. Dalej nie wiedziałam co się stało. Podniosłam głowę z piasku i usiadłam tuląc głowę w kolana. W nocy było tu strasznie zimno. Poszperałam delikatnie po kieszeniach. Czułam jakbym miała zamrożone palce. Nie miałam telefonu. Miałam jakieś papierki, gumę do żucia, papierosa i zapalniczkę. Zapaliłam, żeby się odstresować. Rzadko to ostatnio robiłam. Nie miałam siły wstać. Siedziałam tak skulona jeszcze długo. Nagle ktoś przykucnął do mnie przytulił. Po chwili poczułam, że mam mokre ramie. On płakał. Podniosłam głowę to był Harry. Sama zaczęłam płakać. Zaczęło na dworze robić się coraz cieplej. Styles szybko wziął mnie na ręce i zaniósł do domku. Moje ubrania były brudne, zimnie i lekko wilgotne. Położył mnie na łóżku i z szafy wyjął mi coś na przebranie. Cały dzień piłam kakao i leżałam w łóżku, Harry zamiast bawić się z resztą opiekował się mną. Nadeszła noc, spałam jak zabita. Śnił mi się Harry. To był piękny sen. Szliśmy razem przez piaszczystą plaże. Razem. Niestety obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez okno. Było mi już ciepło, nawet na dworze było cieplutko. Ubrałam się szybko uczesałam i zaczęłam robić śniadanie. Harry jeszcze spał.
Kiedy zapach naleśników z serem i czekoladą rozniósł się po domku, Styles rzucił się do kuchni jak oparzony. Usiadł do stołu i zajadał się naleśnikami jak szalony. Usiadłam obok niego i zjadłam swoją porcje. Umyłam naczynia. Wyszłam na dwór, żeby spotkać się z Sandrą. Chwilka, właśnie gdzie ona spała. Siedziała na tarasie jednego z domków. Podeszłam szybko do niej i przytuliłam.
- Hej, Karolina. Już z tobą lepiej?
- Tak, jest dobrze.
- Nawet nie wiesz jak się martwiłam.
- I za to cię kocham. A mam pytanie...
- Pytaj.
- Gdzie i z kim ty spałaś?
- Słuchaj bo mieliśmy dostać 5 domków, czyli Ty+Harry, Zayn+Perrie, Liam+Louis, Ja sama u Niall sam. I niestety nie mieli tyle wolnych i dostaliśmy 4 i tak się złożyło, że mieszkam z Niall'em,
- Serio, jezuu i co on śpi na kanapie?
- No na początku miało tak być, ale wiesz zrobiło mi się go żal i ...
- Haha, jezu Sandra nie wierze w ciebie.
- No, ale o co tobie chodzi. Świetnie się dogadujemy. - powiedziała przyjaciółka, a  ja tylko zachichotałam. Nagle równocześnie z domków wyszli wszyscy chłopcy. My wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem. Wszyscy spojrzeli na nas zdziwieni. Postanowiliśmy wybrać się do sklepu po produkty spożywcze. Wyszło jednak na to, że pojadą po nie Zayn, Louis i Liam. A Sandra, ja, Harry i Niall zostajemy. Przebraliśmy się w stroje kąpielowe i poszliśmy nad jezioro. Rozłożyliśmy ręczniki. Chłopcy od razu wlecieli do wody. Ja postanowiłam poplotkować z przyjaciółką.
- A no właśnie. A podoba ci się Niall?- zaczęłam pytać przyjaciółkę.
- Skąd to nagłe pytanie? - odpowiedziała uśmiechając się do mnie.
- No wiesz tak na niego patrzysz, itd.
- Czy ja wiem. Jest fajny, ale ja mu się pewnie nie podobam rozumiesz?
- Tak. Rozumiem, że gadasz bzdury.- zaśmiałam się. Nagle obie zapiszczałyśmy.....

---------------------------------------------------------------------------------------------------------
DUM DUM DUM... JEST KOLEJNY ;3 

poniedziałek, 21 października 2013

ROZDZIAŁ XXIII

Zapraszam na mojego drugiego bloga! KLIKNIJ MNIE !

 

 ROZDZIAŁ XXIII


Obudziłam się wcześnie jak na mnie, ponieważ o 07.11. Wstałam i udałam się do toalety. Opłukałam twarz wodą. Weszłam do garderoby i zaczęłam wybierać ubrania. Po dłuższym zastanowieniu ubrałam to:

 
Poszłam do łazienki, uczesałam włosy i wyprostowałam prostownicą. Postanowiłam dziś umalować
się mocno i wyraziście. Zrobiłam grubą kreskę eyelinerem. Mogę sobie w końcu na to pozwolić. 
Wyszło fajnie. Zeszłam na dół, bo mój brzuch dawał już znaki o swoim istnieniu. Alberta jeszcze nie było. Postanowiłam zrobić gofry dla niego i dla mnie. Takie z syropem i bitą śmietaną. Zaczęłam powoli otwierać szafki w poszukiwaniu składników. Już przyszykowałam prawie wszytko ,kiedy ktoś zapukał do drzwi. Podeszłam i otworzyłam. Moim oczom ukazał się Alan. Wszedł bez żadnego zaproszenia.
- Hej mała. Jak tu fajnie pachnie. Co mi smażysz? - zaczął mnie wypytywać.
- No hej. Robię gofry dla mnie i Alberta. - uśmiechnęłam się.
- Oj, to dla mnie już nie zrobisz? - zrobił oczy porzuconego szczeniaczka.
- Dobra.- westchnęłam. On powiedział tylko krótkie "Yeah" I usiadł na kanapie. Puścił jakąś głupią piosenkę. Zaczął tańczyć i śpiewać. Wyglądał jak paralityk. Wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem. Po chwili na dół zszedł Albert. Był w samych bokserkach. Jego włosy sterczały na różne strony. Znowu zaczęłam się śmiać. On spojrzał najpierw na mnie potem na Alana. Przyłączył się do zabawy. Położył jedną rękę na mojej tali a drugą objął moją dłoń. Zaczął tańczyć taniec wolny. Ja tylko się chichrałam. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Albert poszedł otworzyć, a ja wariowałam z Alanem. Po chwili w salonie ukazał się wściekły Harry. Chwycił mnie za nadgarstek i wyprowadził przed dom.
- Puść mnie to boli!- wrzasnęłam na niego przed domem.
- Gdybyś nic nie zrobiła nic by nie bolało.- ścisnął mój nadgarstek.
- Harry to nie tak jak myślisz.- łzy leciały mi po policzkach. Nagle w drzwiach ukazali się Albert i Alan (oboje ubrani). Odciągnęli ode mnie Harrego. Wypchnęli go za bramę, a mnie zaprowadzili do domu. Usiadłam na kanapie i zaczęłam płakać. Chłopacy przynieśli mi chusteczki i cały czas pocieszali. Żartowali sobie i śmiali się. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Otworzył je Albert. Chwile z kimś rozmawiał. Po czym w salonie znowu stał Harry. Alan już chciał się na niego rzucić. Wtedy Albert popchnął go na taras. Wiedziałam, że obserwują nas przez szklaną szybę. Zbliżył się do mnie. Wyszeptał mi do ucha cichutkie "przepraszam" i przytulił. Chciał pocałować, lecz ja nadstawiłam policzek.Spojrzałam mu w oczy, były prawie szklane. Pierwszy raz chciał płakać. Wtedy go pocałowałam. Za bardzo go kocham, żeby go zostawić.
- Wybaczasz mi? Po tym co zrobiłem nie zasługuje... - chciał mówić dalej, ale uciszyłam go kolejnym pocałunkiem.
- Okej, wybaczyłaś. Bierzemy ekipę i jedziemy nad morze pakuj się.- zrobiłam jak mi kazał. Poleciałam na górę i wrzuciłam rzeczy do walizki. Przebrałam się w coś cieplejszego, bo zauważyłam że pada i zeszłam na dół.
Harry rozmawiał o czymś z Albertem, a Alan siedział oburzony oglądając telewizje. Pożegnałam się z chłopakami i poszłam do samochodu z Hazzą. Jechaliśmy trochę długo. Spałam po drodze, czytałam książke i słuchałam muzyki. Dojechaliśmy. Wysiadłam i rozejrzałam się dookoła. Ładne drewniane domki, a obok prywatna plaża. Nagle zza domków wynurzyli się chłopcy i Sandra. Od razu podleciałam do przyjaciółki. Rozpakowaliśmy się i była 20. Wyjęliśmy piwa z lodówki, chłopacy rozpalili ognisko. Niall wziął gitare, a ja z Sandrą kiełbasy do pieczenia. Niall zaczął grać i wszyscy chłopcy śpiewali. Ja i Sandra nie mogłyśmy wytrzymać ze śmiechu. Po jakiejś godzinie wszyscy byliśmy pijani. Zaczeliśmy się zbierać. Ja nie wiedzieć czemu poszłam jeszcze na spacer. Było już strasznie ciemno. Idąc po plaży nagle straciłam orientacje. Chyba dostałam czymś w głowe....


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM. Nie było mnie wiem. Musiałam zająć się szkołą. Mam same trójki i brak natchnienia. PRZEEEEEPRASZAM. Postaram się dodawać teraz częściej rozdziały. Sorrry ;/

sobota, 31 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ XXII

Zapraszam na mojego drugiego bloga! KLIKNIJ MNIE !

 ROZDZIAŁ XXII 



Zeszłam na dół po schodach. Weszłam do salonu. Zdziwienie. To jest uczucie którego tam doznałam. Na kanapie siedział Albert i... Alan! Co on tu robi? Czy wie ,że tu jestem? A może przyjaźni się z Albertem. W każdym razie nie mogę o nim powiedzieć o Hazzie. Podeszłam do nich i zakryłam mojemu przyjacielowi oczy.
- Kto to?- powiedziałam radośnie i z przekonaniem choć dalej byłam zdziwiona.
- Hmmm... Kto to może być? A już wiem! Ta panna co w kawiarni mi fotkę z zaskoczenia zrobiła? Prawda? Nie mylę się?- zadawał coraz to nowsze pytania. Odsłoniłam mu oczy i usiadłam na oparciu kanapy.
- O siemka słońce co tam u ciebie? - zapytał Alan.
- U mnie okej, jakoś leci a u ciebie? - uśmiechnęłam się.
- Świetnie. Jest taka ładna pogoda, może pójdziemy popływać?
- Alan jest 23.45 wiesz?
- Wiem i dlatego będą zajebiste fotki.
- Jesteście obaj nienormalni. To idę się w stój przebrać. - powiedziałam i poleciałam na górę. Strojów tam była góra. Nie wiedziałam który wziąć i zdecydowałam się na ten:
Zeszłam na dół owinięta ręcznikiem. Chłopacy byli w spodniach kąpielowych do połowy uda. Ręczniki mieli zarzucone na szyje. Wyszliśmy przez duże drzwi tarasowe i ukazał nam się piękny, wielki, basen. Usiadłam na brzegu i zamoczyłam nogi. Woda była letnia. Oczywiście oni nie mogli dać mi się oswoić. Alan wskoczył na bombę prosto przede mną ,a po chwili Albert wziął mnie na ręce i wskoczył ze mną do wody. Nie było mi zimno. Było przyjemnie. Zaczęłam więc nurkować sobie pod wodą. Chłopacy wciąż mnie łapali i wrzucali kawałek dalej. Było komicznie ,a zdjęcia wyszły zajebiście. Wyszliśmy z wody i udaliśmy się w stronę domu. Alan się osuszył i poszedł. Ja umyłam się i ubrałam w piżamkę. Albert też był już w stroju do spania ,ale siedział w salonie i coś oglądał. Usiadłam obok niego. Musze z nim porozmawiać o Harrym.
- Albert słuchaj, ja chce ci strasznie podziękować ,że mogę tu z tobą na razie zostać. Tylko jest jedna sprawa. - spojrzałam na niego.
- Jaka? Co się stało? Może pokój nie taki, albo ubrania? A może łazienka? Wszystko można zmienić jak chcesz. - był taki smutny.
- Nie. Wszystko jest świetnie. Jak z marzeń. - odetchnął z ulgą. - Ale rozmawiałam z Harrym i jak dowiedział się o sytuacji w mojej rodzinie postanowił ,że tu przyjedzie i zamieszka ze mną ,a potem tobie zapłaci. - mówiłam szybko. Bałam się że nie będzie chciał Hazzy w domu.
- Słuchaj jesteś dla mnie jak siostrzyczka i jak Harry chce to niech przyjeżdża niema problemu.
- Jesteś kochany.- przytuliłam go. Wróciłam na górę i się położyłam. Jutro nowy dzień. Harry przyjeżdża.  Rozmowa z Alanem mnie nie ominie. Dobranoc dla mnie i wszystkich zagubionych osób.

czwartek, 29 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ XXI

ROZDZIAŁ XXI


 Zajechaliśmy pod piękny duży dom z ogrodem i basenem. Co ja mówię. Dom?! To była willa!

Wyciągnął walizkę i powędrował do drzwi wejściowych. A ja pognałam za nim. Znowu się śmialiśmy. Weszłam. Najpierw korytarz. A na jego końcu ? Piękny duży salon z kuchnią. 

On się nie zatrzymał. Poszedł po krętych schodach na górę. Skręcił w prawi i ostatnie drzwi w korytarz. Poszłam za nim oglądając powoli zdjęcia w ramkach. Były z młodości i z podróży. Szłam powolutku. On czekał na mnie uśmiechnięty w pokoju i przyglądał mi się badawczo. Tak naprawdę jeszcze mnie nie znał ,a pozwolił mi u siebie zamieszkać. Jest uroczym i dobrym człowiekiem. Ja siebie nie mogę tak niestety nazwać. Mój pokój był boski. Weszłam i mnie zatkało. Wielkie łóżko, satynowa pościel, czarne szafki. 

Do tego drzwi. Jedne, drugie i trzecie. Jedne do wyjścia to wiadomo. A reszta? Chciałam zobaczyć ,ale najpierw zwiedziłam pokój. Piękne duże lustro przykuło moją uwagę. Alberta w pokoju już nie było. Dał mi oglądać w spokoju. Pootwierałam szafki. Uderzał mnie za każdym razem zapach środka czystości. Zdjełam buty i przemaszerowałam po miękkim dywanie. Na biurku był także laptop. Jednak nie mogłam oderwał myśli od drzwi. Podeszłam do pierwszych. Toaleta. I to nie byle jaka.  

Wyglądała jak w jakimś śnie. Była piękna. Wanna ,a dalej szeroki prysznic. Dwa lustra i umywalki. Wszytko w kolorze drewna i kremu. I ta fototapeta za szkłem. Wyglądała jak prawdziwa. To naprawdę nieprawdopodobne. Przeszłam po chłodnych kafelkach. Przejechałam palcami po wannie. Wróciłam tak samo powoli w stronę drzwi. Wyszłam i skierowałam się do kolejnych. Były tak samo tajemnicze. Jak odkrywanie Narni. I to była Narnia! Szafa, ogromna szafa. Garderoba. Wypełniona ciuchami i butami mojego rozmiaru. Zaczęłam wątpić ,że to mój pokój.

Tyle półek i tyle butów. Szpilki, trampki, klapki, sandały, czółenka, vansy, conversy i wiele wiele innych. Dalej futra, futerka, bolerka. Kolejny jeansy, rurki, leginsy, szorty normalnie i z wysokim stanem, alladynki. Na końcu najwięcej bokserki, t-shirty, koszule, koszulki, tuniki, mgiełki i cała masa innych. Pełno luster na domiar. A i jeszcze kilka szuflad bielizny. Wyszłam i zeszłam na dół. Na kanapie przed telewizorem siedział Albert. Usiadłam obok niego i gapiłam w telewizor. Bo kilku minutach znudziło mi się i spojrzałam na niego. Patrzyłam i patrzyłam ,aż w końcu się odwrócił. 
- Co tak patrzysz? - zapytał i uśmiechnął się promiennie. 
- A tak chciałam zapytać. Czy ten pokój gdzie wstawiłeś walizkę jest mój? A jeśli tak to czyja ta łazienka i pełna garderoba? - zapytałam odpowiadając uśmiechem. 
- Twoja głuptasie. To jest tam wszystko twoje. Nie dziękuj nawet. Tylko siedź i film oglądaj. - zaśmiał się i poczochrał moje włosy. Usiadłam spokojnie oglądając film i podbierając popcorn. Wstałam i udałam się w stronę schodów. Weszłam, skręciłam w korytarz. Szłam oglądając ponownie wszystkie zdjęcia w pięknych ramkach. Otworzyłam drzwi. Uderzyło mnie zimne powietrze. Szybko zamknęłam okno. Podeszłam do laptopa, uruchomiłam go i włączyłam fb, muzykę i skype. Harry zadzwonił niemal od razu. Chciał wytłumaczenia. Wzięłam głęboki oddech. Opowiedziałam wszystko po kolei. Patrzył na mnie zdziwiony. 
- Będę tam jutro o 15:00. Powiedz Albertowi ,że ktoś jeszcze tam zamieszka. Spokojnie zapłacę. Kocham cię.- wysłał buziaka i rozłączył się. Przyjedzie tu? To słodkie ,ale przecież powinien tam jeszcze zostać to wszystko jest dziwne. Czas na rozmowę z Albertem. Zeszłam na dół po schodach. Weszłam do salonu. Zdziwienie. To jest uczucie którego tam doznałam. Na kanapie siedział Albert i ....

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Co dalej?
Kto siedział na kanapie z Albertem?
Harry naprawdę przyjedzie?
Już niedługo kolejny rozdział ;))
Zapraszam niżej do komentowania ;3 
Macie blogi? Podajcie w komie ;* 

wtorek, 27 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ XX

ROZDZIAŁ XX


  Nagle ktoś wszedł do pokoju. Po chwili do toalety. Gdy zobaczył moją rękę zrobił wielkie oczy. Ja tylko schowałam ją za siebie. To był... Albert. Zostawił u mnie na stoliczku klucze od domu. Szybko włączył zimną wodę i zamoczył moją rękę. Nawet nie wiedział jak to szczypało. Wiem jednak że to moja wina tylko moja. Mama też ma w tym swój udział lecz niewielki. Oplótł rany bandażem. Jest tak troskliwy jak braciszek. Ręka bolała potwornie. Zaczęła szczypać. Albert napisać i wysłał jakiegoś SMS. Usiadł na łóżku ,a ja obok niego.
- Co ty chciałaś, kurwa zrobić? I dlaczego?- zapytał poddenerwowany jednak spokojny.
- Nie chciałam żyć. Tylko przeszkadzałam. Oni, dla mnie już obcy ludzie ,który siedzą na dole zaręczyli się. Rozumiesz?! Tydzień temu matka rozstała się z ojcem a teraz? - spuściłam głowę.
- Twoja mama chce dla ciebie dobrze. I nie sądzę ,że to powód do śmierci.- objął mnie ramieniem ,a ja go przytuliłam.
- Nie chce tu mieszkać. Nie chce ty żyć.- wybuchnęłam znowu płaczem.
- Słuchaj. Mogę zabrać cie na tydzień do siebie. Nie ma moich rodziców. Tak żebyś się oswoiła z sytuacją.
- uśmiechnął się do mnie.
- Dziękuje. - szepnęłam i spojrzałam mu w oczy.
- Porozmawiam z twoimi rodzicami i wieczorem przyjdę po ciebie. Przyszykuj się.- wyszczerzył się i zrobił zeza. Ja wybuchnęłam śmiechem. Wstaliśmy. Ja podeszłam do szafy z walizką ,a on zamachał przyjaźnie i wyszedł. Położyłam na ziemi walizkę i zaczęłam pakowanie. Nie było to łatwe. Ta cała biżuteria i jeszcze kosmetyczka. Nagle mój komputer wydał dziwny dźwięk. To Harry, dzwoni na Skype. Odebrałam po drugim sygnale i usiadłam na krześle. Miałam ochotę go pocałować niestety był tak daleko. Słyszałam chłopaków w pokoju i wiedziałam ,że na nas patrzą. Zaczęłam bawić się dolną wargą. Dziś byłam mocniej pomalowana niż zwykle.

On spojrzał na mnie i zagryzł dolną wargę. Śmiechy chłopaków ucichły. Wiedziałam ,że na mnie patrzą. Ja siedziałam jednak zapatrzona w Facebooka. Szybko opanowałam ten ruch. Zbliżał się już wieczór. Rozmawialiśmy chwilkę. Powiedziałam ,że wychodzę więc trochę się tu będę szykować. Wzięłam czerwoną szminkę i pomalowałam usta przed kamerką. 

- Karolina ja tu cierpię! Nie rób mi tego. - miał specjalnie smutną minkę. 
- Ale co tobie chodzi? - uśmiechnęłam się niewinnie. Wiedziałam ,że on ma taką samą ochotę na pocałowanie mnie jak ja go. Chłopacy też patrzyli cały czas w ekran jak zaczarowani. Było to trochę niepokojące. 
- Na następny wyjazd jedziesz ze mną okej? - zapytał.
- No nie wiem, nie wiem. Muszę się zastanowić. - uśmiechnęłam się podle. On wysłał mi tylko buziaka. 
- Muszę iść. Przeprowadzam się na jakiś czas od mamy. Jak wrócisz to tobie wszytko wytłumaczę. Za jakieś 10 min. Będzie tu Albert. Zadzwonię później paaa. - rozłączyłam się. Boje się co powie na Alberta ,ale musiałam mu powiedzieć. Zamknęłam walizkę. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Zniosłam te walizkę na dół i podeszłam do drzwi. Stał w nich mój przyjaciel. Nie pożegnałam się nawet z domownikami tylko wsiadłam do czarnego BMW X6. On najpierw włożył walizkę do bagażnika ,a potem zajął miejsce kierowcy. Zajechaliśmy pod piękny duży dom z ogrodem i basenem.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------ 
Jak wygląda dom ?
Jak zareaguje Harry ?
Jakie wy macie pomysły ?
Jakie macie blogi ?
Komentujcie ! ;*


sobota, 24 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ XIX

ROZDZIAŁ XIX


Postanowiłam dziś wracać sama. Na piechotę. Było naprawdę ładnie. Nagle ktoś zasłonił mi usta i nie pozwolił odwrócił. Nie mogłam nawet krzyknąć. Nie wiedziałam kto to.... Kopnęłam go. Puścił mnie i jęknął z bólu. Obróciłam się ,żeby zobaczyć kto to. Strach przeszył mnie całą. To był Albert. Czego on chciał ? Chciał mnie porwać ,czy zrobił mi kawał ? Podbiegłam do niego.
- Albert nic ci nie jest ? Strasznie przepraszam, ale co ty chciałeś kurwa zrobić ? - zaczęłam wypytywać.
- Chciałem zrobić tobie niespodziankę i powiedzieć tobie ,że przenoszę się do ciebie do szkoły. - podniósł głowę i na mnie spojrzał. Miał załzawione oczy ( pewnie z bólu ).
- To fajnie, naprawdę. Tylko zastanawia mnie jedno. Po co mnie złapałeś i nie pozwoliłeś się odzywać ? - zapytałam.
- Chciałem ciebie trochę nastraszyć. - uśmiechnął się.
- To się tobie udało. Jeszcze raz ciebie strasznie przepraszam. Chcesz może do mnie wpaść ? Wynagrodzę tobie wszytko herbatą i ciastkami. - uśmiechnęłam się zachęcająco.
- Ja na ciasteczka zawsze chętnie - wyprostował się powoli. Po drodze rozmawialiśmy na wiele tematów. Był świetnym przyjacielem. Nie myśleliśmy o sobie jak o parze. Tylko przyjaciele. Pod domem nie było żadnego samochodu. Znaczyło to tylko ,że mama będzie wieczorem. Weszliśmy do domu i zdjęliśmy buty. Poszłam do kuchni i wstawiłam herbatę. Albert poszedł za mną. Oparł się o blat. Rozmawialiśmy chwile o Kamilu i Sandrze. Oboje nie rozumieliśmy co Kamil chciał osiągnąć. Poszliśmy do mnie do pokoju. Usiedliśmy u mnie na łóżku. Jedliśmy ciastka z kremem i nie raz się ubrudziliśmy. Wypiliśmy herbatę. Zaczęłam go łaskotać. Chciał zrobić to samo, na szczęście lub nie szczęście ja nie mam łaskotek. To mu jednak nie przeszkadzało. Zaczął pstrykać mi ramiączkiem od stanika. Postanowiliśmy się wybrać na spacer. Musieliśmy się jednak przebrać. Oboje byliśmy brudni od kremu z ciastek. Poleciałam po jakąś starą koszulkę taty i dałam ją Albertowi. Ja wybrałam sobie ubrania i poszłam do toalety. Po przebraniu wyszłam. Postanowiliśmy iść się napić kawy. Usiedliśmy przy stoliku i chciałam Albertowi zrobić fotkę. On jednak cały czas się wiercił i robił głupie miny. Poszedł zamówić dla nas kawę. Ja wzięłam telefon do ręki ,żeby mu szybko zrobić zdjęcie. Przyszedł z dwoma kubkami z nakryciem. I nachylił się nad stołem żeby mi jeden podał. Ja szybko zrobiłam mu zdjęcie. Zaczęłam współczuć jego fotografom. Tyle się z nim użerać. Zaczęliśmy się znowu śmiać. On potem również zajął się fotografią i filmikami.


                                     

To było naprawdę śmieszne popołudnie. Tego mi ostatnio brakowało. Podziękowałam Albertowi za czas spędzony na zabawie i poszłam do domu. Widziałam samochód. Nie był on jednak ani mamy ani taty. Czyżby Krystian ? Nie myliłam się. To niestety on. Niech się umawia z matką ,ale nie u nas w domu. Wróciłam do pokoju. Usiadłam do komputera i puściłam sobie muzykę oraz włączyłam mojego ulubionego bloga. One Dream  . Czytanie go zawsze wciąga i czekam na kolejną część. Były tylko 3 nowe rozdziały. Mimo to i tak cieszyłam się jak dziecko. Dziecko ,którego problemem jest Gargamel z bajki o Smerfach siedzący w salonie całując mamę Smerfetkę. Dziwna metafora, jednak prawdziwa. Najprawdziwsza na świecie. Na jutro umówiłam się na skype z Harrym ponieważ okazało się że wyjechał na 5 dni. Zostaje sama z moją mamą ,które jest już dla mnie prawie obca i z człowiekiem ,który jest obcy. Po przeczytaniu bloga, przeglądnięciu fb i twittera zeszłam do nich na dół. Siedzieli i oglądali jakiś film. Weszłam tam jakby nigdy nic i usiadłam na fotelu. Gapiłam się jakieś 3 minuty nie więcej w telewizor i podebrałam im trochę popcornu. Wstałam i już wybierałam się po coś słodkiego do kuchni. 
- Karolina poczekaj. Mam ci coś ważnego do powiedzenia. - zatrzymała mnie mama. 
- Tak mamusiu? - starałam się być grzeczna. 
- Ja i Krystian. Znaczy Krystian poprosił mnie o rękę a ja się zgodziłam. - uśmiechnęła się tak szeroko jak umiała. Łzy same napłynęły mi do oczu i uciekłam na górę. To działo się za szybko. Dopiero co rozwiodła się z tatą. Niecały tydzień temu. Ona po prostu oszalała. A może to nie tata miał romans tylko ona ? Nie chce jej już oglądać. Ja im wszystkim tylko przeszkadzam. Przez głowę przeszła mi tylko jedna myśl. Nie pierwszy raz to robie. Tym razem jednak na poważnie. Weszłam do swojej toalety. Z drugiej szuflady wyjęłam całe pudełko żyletek z czego wyciągnęłam jedną. Zawsze je miałam. Najczęściej używane były przez np. zawody miłosne, brak rodziców, kłótnie przyjaźni. Później było to uzależnienie. Wyszłam z niego. Nie było to łatwe. Nie było osób ,które by szczególnie pomogły. Oprócz Sandry. Ona była moim Aniołem. Na rodziców nie można było liczyć. Możecie uznać ,że to błahe powody. Dla mnie jednak bolesne. Ludzie mówią o popisywaniu się cięciem, paleniem i przeklinaniem. To są moje uzależnienia. Nie raz paliłam maryśkę i pewnie jeszcze nie raz to zrobię. Niegrzeczna dziewczynka mówią. Dla mnie to nie śmieszne. Czasem chce przestać, to nie jest jednak proste. To jest najtrudniejsza rzecz jaką mogę zrobić. Znormalnieć. Zaczęłam od jednej kreski. Nie znacznej. Poleciało kilka kropel czerwonej ciesz. Druga była gorsza. Poleciała już strużka krwi. Potem zrobiłam kolejne i kolejne. Nagle ktoś wszedł do pokoju. Po chwili do toalety. Gdy zobaczył moją rękę zrobił wielkie oczy. Ja tylko schowałam ją za siebie. To był .... 


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
DUM DUM DUM !
Kto to był?
Co dalej?
Jakie wy macie blogi?
Jakie pomysły?
Piszcie, piszcie, piszcie.
Przepraszam za moją nieobecność. Byłam na obozie i treningi mnie wykończyły. 
Niedługo szkoła. Cieszycie się ?
Do usłyszenia w następnym rozdziale ;))
Przeczytałeś ? Nie bądź lama, skomentuj ;3 

środa, 21 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ XVIII

ROZDZIAŁ XVIII


   Oglądaliśmy jakiś nudny film, jak prawie każdy. Nagle zaczęły lecieć reklamy, znowu zaczęliśmy się całować. Pierwszy raz od dawna czułam się kochana i piękna. Nagle zadzwonił mój telefon. To był .... Alan. Zapomniałam ,że się z nim pogodziłam i jesteśmy przyjaciółmi. Musiałam więc odebrać. 
- Hej kociak, o co chodziło z tym skypem ? - Gdy usłyszałam jego głos, chciałam się rozłączyć, po tym jak wiedziałam czego on ode mnie chce.
- A nic, wariowałam z Sandrą i niechcący usiadła na laptopie. Zadzwoniła przypadkiem. - powiedziałam. Harry zaczął się śmiać z czegoś w telewizji. Wiedziałam ,że Alan to usłyszał.
- Sorry Alan. Musze kończyć, jestem ciut zajęta. - rozłączyłam się. Usiadłam Hazzie na kolanach.
- Alan się dobija ? - zapytał lekko zaniepokojony.
- Tak, ale nie bądź zazdrosny. - dałam mu buziaka w usta i wtedy weszła Sandra. Miała podpuchnięte zapłakane oczy. Szybko wstałam i do niej podbiegłam.
- Kochana, co się stało ? - zapytałam i spojrzałam jej w oczy.
- No.. no bo wiesz... Bo Kamil... Ja patrzyłam przez okno .... i .. no ... - jąkała się. To musiało być poważne.
- Powiedz to. - dawałam jej otuchy.
- Bo Kamil całował się z inną w parku na przeciwko !!! - krzyknęła i wybuchnęła płaczem. Przytuliłam ją i zaprowadziłam w stronę kanapy. Usiadła a ja poszłam do kuchni po kakao i coś słodkiego. Wtedy wszedł Harry.
- Myszko ja już pójdę. Podwieźć cię jutro do szkoły? Jutro wraca twoja mama prawda ? - pytał ,a ja przygotowywałam kakao.
- Gdybyś mógł o 7.00 po mnie przyjechać byłabym uradowana. Tak, mama jutro wraca. Jestem ciekawa jaką będzie miała wymówkę wyjazdu. - Harry na mnie spojrzał, chwycił za podbródek i pocałował. Wziął płaszcz i wyszedł. Padało. Wróciłam do Sandry z kakaem, piankami i dużą tabliczką czekolady. Obejrzałyśmy jakąś komedie i strasznie się uśmiałyśmy. Była już 00.37, a jutro szkoła. Poszłyśmy do łóżek i zasnęłyśmy. Rano obudziła mnie piosenka "AC-DC - Highway to Hell". Jak leciała zawsze chętnie wstawałam. Dzisiaj było tak samo. Poszłam obudzić Sandrę i udałam się do toalety. Wzięłam szybki prysznic. Uczesałam się i umalowałam. Wyszłam i doszłam do szafy, ubrałam się.

Zeszłam na dół. Zrobiłam śniadanie do szkoły Sandrze i mnie. Pomyślałam ,że Harry też się ucieszy. Więc i on dostanie. Byłyśmy już gotowe i właśnie przyjechał Harry. Pocałowałam go. Jechaliśmy w ciszy. Ciszy przyjemnej dla uszu. Nie czułam się samotnie- wreszcie. Pomyśleć ,że niedawno płakałam. Płakałam ,bo byłam samotna. Potem poznałam Hazze i wszystko się zmieniło. Z zamyśleń wybudził mnie Harry. Byliśmy już pod szkołą. Wzięłam plecak i wysiadłam z samochodu. Znowu podprowadził mnie pod drzwi. Tym razem nie wstydził się. Pocałował mnie. Namiętnie, w usta. Jak ja go kocham to się w głowie nie mieści.Weszłam do szkoły. Pierwsza matma. Jak ja nie cierpię naszej nauczycielki. Zawsze przydziela dziewczyny do chłopaków. Nie było na szczęście pracy w grupach. Lekcje zleciały szybko. Mama ma być chyba wieczorem. Postanowiłam dziś wracać sama. Na piechotę. Było naprawdę ładnie. Nagle ktoś zasłonił mi usta i nie pozwolił odwrócił. Nie mogłam nawet krzyknąć. Nie wiedziałam kto to....

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 Co dalej ?
 Macie pomysły piszcie w komach ;))
Macie blogi ? Piszcie w komach ;3 
Komentujcie motywujcie ;))