sobota, 24 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ XIX

ROZDZIAŁ XIX


Postanowiłam dziś wracać sama. Na piechotę. Było naprawdę ładnie. Nagle ktoś zasłonił mi usta i nie pozwolił odwrócił. Nie mogłam nawet krzyknąć. Nie wiedziałam kto to.... Kopnęłam go. Puścił mnie i jęknął z bólu. Obróciłam się ,żeby zobaczyć kto to. Strach przeszył mnie całą. To był Albert. Czego on chciał ? Chciał mnie porwać ,czy zrobił mi kawał ? Podbiegłam do niego.
- Albert nic ci nie jest ? Strasznie przepraszam, ale co ty chciałeś kurwa zrobić ? - zaczęłam wypytywać.
- Chciałem zrobić tobie niespodziankę i powiedzieć tobie ,że przenoszę się do ciebie do szkoły. - podniósł głowę i na mnie spojrzał. Miał załzawione oczy ( pewnie z bólu ).
- To fajnie, naprawdę. Tylko zastanawia mnie jedno. Po co mnie złapałeś i nie pozwoliłeś się odzywać ? - zapytałam.
- Chciałem ciebie trochę nastraszyć. - uśmiechnął się.
- To się tobie udało. Jeszcze raz ciebie strasznie przepraszam. Chcesz może do mnie wpaść ? Wynagrodzę tobie wszytko herbatą i ciastkami. - uśmiechnęłam się zachęcająco.
- Ja na ciasteczka zawsze chętnie - wyprostował się powoli. Po drodze rozmawialiśmy na wiele tematów. Był świetnym przyjacielem. Nie myśleliśmy o sobie jak o parze. Tylko przyjaciele. Pod domem nie było żadnego samochodu. Znaczyło to tylko ,że mama będzie wieczorem. Weszliśmy do domu i zdjęliśmy buty. Poszłam do kuchni i wstawiłam herbatę. Albert poszedł za mną. Oparł się o blat. Rozmawialiśmy chwile o Kamilu i Sandrze. Oboje nie rozumieliśmy co Kamil chciał osiągnąć. Poszliśmy do mnie do pokoju. Usiedliśmy u mnie na łóżku. Jedliśmy ciastka z kremem i nie raz się ubrudziliśmy. Wypiliśmy herbatę. Zaczęłam go łaskotać. Chciał zrobić to samo, na szczęście lub nie szczęście ja nie mam łaskotek. To mu jednak nie przeszkadzało. Zaczął pstrykać mi ramiączkiem od stanika. Postanowiliśmy się wybrać na spacer. Musieliśmy się jednak przebrać. Oboje byliśmy brudni od kremu z ciastek. Poleciałam po jakąś starą koszulkę taty i dałam ją Albertowi. Ja wybrałam sobie ubrania i poszłam do toalety. Po przebraniu wyszłam. Postanowiliśmy iść się napić kawy. Usiedliśmy przy stoliku i chciałam Albertowi zrobić fotkę. On jednak cały czas się wiercił i robił głupie miny. Poszedł zamówić dla nas kawę. Ja wzięłam telefon do ręki ,żeby mu szybko zrobić zdjęcie. Przyszedł z dwoma kubkami z nakryciem. I nachylił się nad stołem żeby mi jeden podał. Ja szybko zrobiłam mu zdjęcie. Zaczęłam współczuć jego fotografom. Tyle się z nim użerać. Zaczęliśmy się znowu śmiać. On potem również zajął się fotografią i filmikami.


                                     

To było naprawdę śmieszne popołudnie. Tego mi ostatnio brakowało. Podziękowałam Albertowi za czas spędzony na zabawie i poszłam do domu. Widziałam samochód. Nie był on jednak ani mamy ani taty. Czyżby Krystian ? Nie myliłam się. To niestety on. Niech się umawia z matką ,ale nie u nas w domu. Wróciłam do pokoju. Usiadłam do komputera i puściłam sobie muzykę oraz włączyłam mojego ulubionego bloga. One Dream  . Czytanie go zawsze wciąga i czekam na kolejną część. Były tylko 3 nowe rozdziały. Mimo to i tak cieszyłam się jak dziecko. Dziecko ,którego problemem jest Gargamel z bajki o Smerfach siedzący w salonie całując mamę Smerfetkę. Dziwna metafora, jednak prawdziwa. Najprawdziwsza na świecie. Na jutro umówiłam się na skype z Harrym ponieważ okazało się że wyjechał na 5 dni. Zostaje sama z moją mamą ,które jest już dla mnie prawie obca i z człowiekiem ,który jest obcy. Po przeczytaniu bloga, przeglądnięciu fb i twittera zeszłam do nich na dół. Siedzieli i oglądali jakiś film. Weszłam tam jakby nigdy nic i usiadłam na fotelu. Gapiłam się jakieś 3 minuty nie więcej w telewizor i podebrałam im trochę popcornu. Wstałam i już wybierałam się po coś słodkiego do kuchni. 
- Karolina poczekaj. Mam ci coś ważnego do powiedzenia. - zatrzymała mnie mama. 
- Tak mamusiu? - starałam się być grzeczna. 
- Ja i Krystian. Znaczy Krystian poprosił mnie o rękę a ja się zgodziłam. - uśmiechnęła się tak szeroko jak umiała. Łzy same napłynęły mi do oczu i uciekłam na górę. To działo się za szybko. Dopiero co rozwiodła się z tatą. Niecały tydzień temu. Ona po prostu oszalała. A może to nie tata miał romans tylko ona ? Nie chce jej już oglądać. Ja im wszystkim tylko przeszkadzam. Przez głowę przeszła mi tylko jedna myśl. Nie pierwszy raz to robie. Tym razem jednak na poważnie. Weszłam do swojej toalety. Z drugiej szuflady wyjęłam całe pudełko żyletek z czego wyciągnęłam jedną. Zawsze je miałam. Najczęściej używane były przez np. zawody miłosne, brak rodziców, kłótnie przyjaźni. Później było to uzależnienie. Wyszłam z niego. Nie było to łatwe. Nie było osób ,które by szczególnie pomogły. Oprócz Sandry. Ona była moim Aniołem. Na rodziców nie można było liczyć. Możecie uznać ,że to błahe powody. Dla mnie jednak bolesne. Ludzie mówią o popisywaniu się cięciem, paleniem i przeklinaniem. To są moje uzależnienia. Nie raz paliłam maryśkę i pewnie jeszcze nie raz to zrobię. Niegrzeczna dziewczynka mówią. Dla mnie to nie śmieszne. Czasem chce przestać, to nie jest jednak proste. To jest najtrudniejsza rzecz jaką mogę zrobić. Znormalnieć. Zaczęłam od jednej kreski. Nie znacznej. Poleciało kilka kropel czerwonej ciesz. Druga była gorsza. Poleciała już strużka krwi. Potem zrobiłam kolejne i kolejne. Nagle ktoś wszedł do pokoju. Po chwili do toalety. Gdy zobaczył moją rękę zrobił wielkie oczy. Ja tylko schowałam ją za siebie. To był .... 


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
DUM DUM DUM !
Kto to był?
Co dalej?
Jakie wy macie blogi?
Jakie pomysły?
Piszcie, piszcie, piszcie.
Przepraszam za moją nieobecność. Byłam na obozie i treningi mnie wykończyły. 
Niedługo szkoła. Cieszycie się ?
Do usłyszenia w następnym rozdziale ;))
Przeczytałeś ? Nie bądź lama, skomentuj ;3 

1 komentarz:

  1. Cudny rozdział i się trochę zdziwiłam że napisałaś że lubisz czytać mojego bloga . Ja uwielbiam czytać twojego !!! <3

    OdpowiedzUsuń